Opowiadania

 Od Belli.-Pierwszy dzień w szkole.
Kiedy weszłam na teren szkoły od razu powitała mnie moja wychowawczyni.
-Witaj Bello-powiedziała
-Dzień dobry Pani Kat-powiedziałam onieśmielona
-Moja droga chodź już na lekcje-powiedziała i wzięła mnie za rękę.
Siedziałam w klasie przed dzwonkiem.
Kiedy reszta uczniów przyszła ja siedziałam cicho.
Chodź cała klasa rozmawiała.
-Witajcie drogie dzieci-powiedziała Pani Kat
-Dzień dobry -powiedziała cała klasa
-Chciałam wam dziś przedstawić nową uczennicę Bellę-powiedziała i wzięła mnie na środek klasy.
-Cześć-powiedziałam speszona do wszystkich.
.................
(Dokończy ktoś?)





Od Ajry- wampir część 2



Wampir..
- Uciekaj - powiedział nauczyciel, a ja nie wiedzieć czemu już byłam przy lini drzew. Byłam tchórzem ... Małym tchórzliwym dzieckiem, w dodatku głupim bo nie wiełam ze sobą nic do obrony. Krzyk. przyśpieszyłam. Zaczynało mi brakować tchu. Korzeń, drzewo, gałąź, krzak krajobraz przesuwał się wokół mnie, a ja tylko biegłam. Czarne plamy zaczeły przysłaniać mi oczy. Ból. Bół w ramieniu. Ból w lęce która nagle była wykęcona na plecach. Jedyne co czyłam to ból. Domyśliłam się żestje dla tego że wampir mnie złapał, wykręcił rękę wgryzł w ramie. Ból i nagle ulga. Puszczona przez wampira upadlam na ziemie. Odwróciłam głowe. Czerwone oczy, ale inne niż tego wampira który mnie godził. Z resztą sekunde później zobaczyłam jego ciało metr odemnie. Znów spojrzałam w ciepły kolor czerwonych oczu. A potem ciemność. Śmierć? Umarłam? Raczej nie bo gdybym obudziła się w niebie nademną stał by anioł a nie agent z Korpusu Strażników.


Od Niki-Dzień walki

Gdy wróciłam ze szkoły z rzuciłam plecak i spytałam się taty
- Tato
- Tak Niki?-odwrócił się
- Jak walczyć z kimś kto zna wspaniale sztuke walki a ta osoba nie umie?-byłam niepewna
- A co chcesz z kimś walczyć?-tego pytania się obowiałam
- Noooo..... przyjełąm wyzwanie-spuściłam głowę
- Moja dziewczynka-tata zmierzwił mi włosy
- No to jak?-spojrzałąm mu prosto w oczy
- Tańcz!-wykrzyknął mój tata
- Do jakiej muzyki?-właśnie przeglądałam zasoby płyt
- Michael Jackson - Thireller-tata podał mi i-poda


****** Godzina wyzwania******

Poszłam do parku. Zebrała się tam cała klasa. Wywijałam mieczem. Dziewczyny kibicowały mi a chłopcy Aleksowi. Podeszłam wywijając mieczem. Założyłam słuchawki. Włączyłam piosenkę ( http://www.youtube.com/watch?v=ZEHsIcsjtdI )
Weszłam na wyznaczone pole. Unisłam głowę. Aleks wykonał pierwszy ruch. A ja go uniknełam zgrabnym poskokoiem i zaczełam chodzic do okoła przeciwnika. Zatakowałam go a on się odwzięczył lecz ja zrobiłam piruet. Zbilżyłam miecz a on zaczął się wycować aby mnie zatakować a ja odskoczyłam. Wywijałam mieczem. Nasze miecze się zetkneły ale ja go podniosłam aby zatakować ale znów bez powodzenia. Zaszłąm go od tyłu a on gwałtownie się odwrócił w tym czasie ja schyliłam się do obrotu.
Osunełam miecz aby wbić go w powietrze. Machałam mieczem na boki. Zaczełam na prawdę tańczyć. Wreszcie poczułam " Midnight power" jak śpiewał M. Jackson. Zaczełąm zbliżać się do niego. A on się cofać. W oczach zabłysły mi płomyki. Wreszcie wbiłam mu miecz a on upadł. Zaśmiałam się upiornie jak w piosence. Zdjełam słuchawki.
- Gratuluje-powiedział Aleks i polał sobie coś na rane a ta się momentalnie zagoiła
Wszyscy mi gratulowali.
- Jak to zrobiłaś?-pytali się
- Let's Dance- uciałnałam

( Aleks lub inni dokończcie )


Od Toushirou - Srebrny Kołek


Toushirou nieco nerwowo wetknął miksturę w specjalny otwór w skórzanej kurtce. (mówimy tu o lekkiej zbroi, nie o dziś modnych, czarnych, skórzanych kurtkach) Co jakiś czas dobiegał go rytmiczny, niosącym się po wnętrzu krypty dźwięk uderzającego w drzwi tarana. Starał się zachować spokój i opanować rozszalałe z podniecenia i strachu serce. Opanował.
- Shirou! – Shade przekrzykiwał taran – Mógłbyś nam tu pomóc!
- Lecę, pędzę – pobiegł do drzwi. – Jakiś plan?
- Ukryjemy się i zaatakujemy znienacka. Jakieś pytania?
- Nie. – Toushirou podskoczył i złapał się półki nad wejściem. Odbił się nogami od ściany i wylądował na półce. Wampiry miały to do siebie, że całe ich ciało było naładowane Energią, którą kontrolowały w większym niemal stopniu, niż mięśnie. Energia poruszała się inaczej niż mięśnie, ale po tym samym torze, dzięki czemu przedstawiciele tego gatunku łącząc pracę mięśni i tej energii, mogli wykonywać błyskawiczne ruchy, skakać na większą wysokość i dysponowali większą siłą.
- A wy? Gdzie się schowacie?
- Gdzieś po kątach. – rzucił Shade i schował się w szafie. Kilka sekund po tym, jak reszta zdążyła się schować drzwi jęknęły i członkowie Srebrnego Kołka wpadli do wnętrza. Bezmyślnie wbiegli szukając wzrokiem przeciwników. Shirou wyciągnął miecz zza pleców i skoczył, kierując ostrze w dół. Ostrze miecza zniknęło na chwilkę w obojczyku ostatniego wojownika, a wampir odbił się od niego i wylądował lekko kilka metrów dalej od gromadki napastników. Shade korzystając z okazji, wypadł z szafy i przebił kolejnemu plecy. Zostało jeszcze sześciu. Pozostałe wampiry już dobrały sobie przeciwników. Jeden z nieproszonych gości zaczął biec w kierunku Toushirou z mieczem skierowanym czubkiem za swoje plecy. Uderzy z mojej lewej do prawej – pomyślał Scythe. Nie pomylił się. Schylił się, zaczynając obrót, szykując miecz do wymachu, a broń przeciwnika świsnęła mu nad głową. Dokończył obrót, macnął mieczem i pozbawił zdezorientowanego wroga głowy. Utracona część ciała poleciała w głąb pomieszczenia zderzając się z głową jeszcze żywego zabójcy potworów. Ogłuszony pociskiem nie miał szans zauważyć kuli ognia lecącej ku jego piersi. Zdarza się najlepszym.
- To tyle? – spytał szczerze rozczarowany Shirou – Liczyłem na większe emocje.
- Nie ma się co dziwić. – Shade wzruszył ramionami – Jest nas za dużo, żeby każdy z nas miał, dajmy na to pięciu przeciwników.
- Teraz trzeba posprzątać ten syf. – skrzywiła się Anabell – I naprawić drzwi.
- Zgłodniałem. –Toushirou zaburczało w brzuchu.
- Cholerka, mój kurczak! – ktoś pobiegł do kuchni.
Shirou założył miecz na plecy i poszedł napić się wody. Przy okazji obmył miecz z krwi w źródełku, po czym poszedł napić się tego, co każdy wampir pił po walce.

Podobają ci się moje opowiadania? Zapraszam na mojego bloga!
mikolajwisalwritesstories.blogspot.com



Od Niki-Wyzwanie

Pewnego dnia po szkole podszedł do mnie jakiś chłopak z blizną na twarzy. Chyba się nazywał Aleksander.
- Ty jesteś ta "nowa" tak?-powiedział obojętnie
- Tak, ty " stary"-odparłam
- A więc, chciałbym ci rzucić wyzwanie. Będziemy walczyć na miecze. Przyjmujesz? - wtedy weszła jakaś dziewczyna o szarych włosach, chyba Alma
- Oj, Alex.... Ona jest nowa-chciała go zniechęcić
- Właśnie o to chodzi...-powiedział dumnie
- Dobrze, przyjmuje wyzwanie. Kiedy?-powiedziałam a on się z dziwił. Nie wiedział że mam asa w rękawie. Jednak Hollywood to wytwórnia snów. Dobrzy aktorzy mogą stworzyć iluzje nawet na ludziach siedziących dokładnie przy nich. Ale skąd on biedaczek mógł o tym wiedzieć....?

( Aleksander dokończ please )




Od Toushirou - Dominanta


Większość ludzi na pytanie: Co można zrobić z flaszki wódki, jemioły, dwóch zębów wściekłego psa i bazylii? Odpowie: Chyba nic. Z tym, że wampiry nigdy nie należały do większości. Półwampiry tym bardziej. W pustym laboratorium, otoczony aparaturą alchemiczną siedziała dziewczynka. Za młoda jeszcze, by władać mieczem. Uczyła się tego, co mogła, czyli magii i alchemii. A z wymienionych składników można oczywiście zrobić miksturę.
- Co ty tu jeszcze robisz, Kira? – do pokoju wszedł Toushirou – Nie powinnaś już spać?
- Po pierwsze: Robię dla ciebie mikstury. – odwróciła się i uśmiechnęła – A po drugie, dobrze wiesz, że cierpię na bezsenność.
- Dla mnie? – uniósł brwi
- Tak. – uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Shirou kochał ten uśmiech i w ogóle całą jej niewinność. Jej jednej nie bali się żywiciele. Była delikatna i miła, ale też stanowcza.
- A ty? Nie powinieneś już spać – przedrzeźniała go.
- Też zamierzam sporządzić kilka mikstur. – uniósł lekko torbę aptekarską, w której wszyscy nosili składniki. – Tych z Dominantą.
- Siadaj braciszku! – osunęła krzesło obok siebie – Pewnie nie masz żadnego alkoholu?
- No… nie. Myślałem, że mamy zapas.
- Bo mamy. – wzruszyła ramionami – Tak tylko pytam.
Toushirou usiadł i przytulił Kirę. Wtuliła się w niego. Wiedział, że ona tego potrzebuje. Tej bliskości różnej od matczynej. Miłości starszego brata.
- No, wystarczy. – lekko ją odepchnął, a ona wlepiła w niego swoje niesamowicie fioletowe oczyska.
- Yhm. – wróciła do pracy. Brat rozłożył w tym czasie składniki i aparaturę i alkohol z szafy. Odmierzył starannie 100 mililitrów spirytusu i zaczął podgrzewać. Do moździerza* wsypał liście pokrzywy i pieprz. Po chwili tarcia tłuczkiem w misce był tylko czarno-zielony proszek, który zaraz wylądował w alembiku ze spirytusem. Chwilę zastanawiał się nad ostatnim składnikiem, po czym Kira podsunęła mu wapno i chrzan. Zaakceptował składniki z radością i wykończył miksturę. Dominanta Nigredo –jak dumnie to brzmi. Zatknął butelkę korkiem i razem z siostrą poszedł spać.

*moździerz – granitowa miska z tłuczkiem, służąca do rozdrabniania ziół i minerałów
(Kilka ogłoszeń: Po pierwsze, dziękuję wszystkim, którzy motywują mnie do pisania porządnych opowiadań – To opowiadanie pisałem dość długo, poza tym wrzucam tylko te najbardziej udane opowiadania. Po drugie: Piszcie co chcielibyście bym poruszył w następnym opowiadaniu, np. pochodzenie Shirou, rodzinę (przybraną), społeczność wampirów w mieście, czy może zupełnie nowy wątek? Mój mail: mikolajwisal@gmail.com Po trzecie, jeszcze raz wam dziękuję i… wszystkie prawa do serii opowiadań ZASTRZEŻONE -,-
Pozdrawiam!

Od Niki

Mój tata jest sławnym aktorem. W Tiberbook miał kręcić film. Dlatego tutaj przyjechaliśmy. Od razu zatęskinłam z Los Angeles. Tutaj jest jakoś dziwnie.

•••••• Następnego dnia •••••••

Wstałam rano. 8:55 mam lekcje. Do szkoły zawiózł mnie tata który specjalnie dla mnie wstał rano. Poszliśmy do dyrektora

- Dzień dobry oto nowa uczenica - Niki-przedstawił mnie ojciec
- Aaa... Zapraszam. Należy pani do klasy A. Pierwszą mają biologię-westchnełam
Zaprowadził mnie. Przedtawił klasie. Usiadłam z tyłu w ławce. Strasznie się ucieszyłam na dzwonek. Na przerwie poszłam pod następną salę. Zauważyłam chłopaka który raczej nie należał do mojej klasy
- Hej-zaczęłam niśmiało
- Hej, jesteś nowa?-spytał
- Tak, chodzę do klasy A-wyjaśniłam
- Ja do B nazywam się Dastan ale mów mi Das
- Niki-podałam mu ręke
- Jak ci się tutaj podoba?-zapytał
- Eeee... Inaczej-powiedziałam wymijająco
- Inaczej niż gdzie?-dopytywał się
- Niż w Los Angeles
- Ooo... Gwiazda filmowa?
- Ojciec

( Das dokończ)

Od Ajry- wampir część 1

-Tenzing z ojcem i wujkiem to były miłe czasy - wymamrotała dziewczyna opierając się o drzewo - Naprawdę muszę mieć zblokowaną moc? -spytała już trochę głośniej by nauczyciel zajmujący się teraz zabezpieczaniem broni usłyszał.
- Tak, bo gdybyś miała ją odblokowaną mogła byś zareagować np. odrzucając mnie kilka metrów w górę a ja cenie swoje życie. -rozległa się odpowiedź. Mężczyzna wstał i popatrzył na zegarek.
pomału robi się ciemno jeszcze półgodzinki i kończymy -powiedział i podał jej miecz.
- Pomału? już jest ciemno pragnę pana poinformować że jest godzina 21:30. - Powiedziała lekko zirytowana dziewczyna.
- Tak jeszcze pół godziny i kończymy - powiedział i przybrał pozycje
- Wszystkie chwyty dozwolone... jak na wojnie. - Dziewczyna stała tak jak przed chwilą, tak po prostu. Trzymała niedbale miecz i stała prosto. Dla nowicjusza pozycja wyglądała by nie poprawnie ale tylko mistrz mógłby zauważyć lekko zgięte kolana i pewny uchwyt. Mistrz szybko uderzył. Głos metalu uderzanego o metal rozległ się na polanie na której ćwiczyli. Dziewczyna sparowała. sztylet nie wiadomo skąd pojawił się w jej ręce.
- Jak na wojnie - powiedziała celując w brzuch nauczyciela. Mężczyzna uskoczył i kiwną z uznaniem.
- Dobrze Ajra ale im celniej...
- Tym lepiej - dokończyła zanim nauczycie zdążył.Twarz dziewczyny nie wyrażała triumfu, ale skupienie doskonale wiedziała że walka się nie skończyła... Coś przebiegło koło niej. Spojrzała zaniepokojona na mistrza. Wampir, to był wampir.... CDN


Od Alexandra

Odczuwałem coraz większą chęć żeby komuś wyssać some.W końcu gdy byłem sam ....poniosło mnie .To się działo tak szybko.....Wyciągnąłem kose i zabiłem kilka osób.Niestety Cassie widziała jak wysysam some......Jeśli dowie się o tym więcej osób to bd mi zadawać pytanie i dowiedzą się o mojej przeszłości.

Od Ajry
Tort został postawiony na stole przed jubilatką. Ciemnoniebieskie oczy pojawiły się nad stołem. Na torcie widniało 8 świeczek.
-Wszystkiego najlepszego - powiedzieli jednocześnie ojciec i matka ośmiolatki. Świeczki nie paliły się.
- oj prawie zapomniałam - kobieta pstryknęła palcami a świeczki zapaliły się. Matka dziecka uśmiechnęła się serdecznie-Ale ponieważ jest już późno prezent dostaniesz jutro i bez gadania.- Dziewczynka pokiwała tyko główką i ziewnęła.
-Dobranoc - powiedziała i udała się prosto do łóżka....
Dziecko wyrwane ze snu zapachem dymu otworzyło oczy.
- Mamo! Tato Pali się!- do pokoju wbiegli przerażeni rodzice. Matka dziewczynki tylko się uśmiechnęła a ojciec uspokoił.
- Ty jej to wyjaśniasz ja się do tego nie nadaje- Powiedział mężczyzna i wyszedł. Matka podeszła do dziecka.
- Spokojnie wiesz chyba wreszcie ujawniły się twoje moce Ajro - kobieta uśmiechnęła się i dotknęła ręki córki ogień zgasł natychmiast.
- chyba czas zacząć trening i zadzwonić po babcię i ciotkę...

 __________________________________________________________________________________
Od Toushirou - Garda

Garda, piruet, półszarża, cios, unik. Garda, piruet, półszarża, cios, unik. Garda, piruet, półszarża, cios, unik… - myśli ucznia były mocno skoncentrowane wokół drugiej sekwencji stylu szybkiego stalowego. Znał już pierwszą i ostatnią. Teraz poznawał drugą.
- Wystarczy ci na dziś. – Shade przyglądał się uczniowi beznamiętnie. – Poza tym, podczas piruetu odsłaniasz korpus.
- Pracuję nad tym. – rzucił mieczem z diabelną precyzją, wbijając go w głowę kukły treningowej - Przyznaj Shade, dobrze mi idzie.
-Ano, dobrze. Zasługujesz na obiad, Shirou – ostatnie zdanie wypowiedział żując jabłko – tylko nie przesadź.
Młody skinął głową ze zrozumieniem i poszedł do swojego pokoju. Zabrał z niego książkę i poszedł w do celi żywiciela nr. 5. Wręcz ironicznie zapukał przed otworzeniem celi. Wnętrze było oświetlone słabą jarzeniówką, nie było okien, była wyodrębniona toaleta. Niezamykana. W rogu celi kuliła się dziewczyna blada jak papier, jednak nie od braku krwi. Jeszcze.
- Czemu nie usiądziesz na łóżku? – rzucił Toushirou
- K-kim jesteś? Co to za miejsce? – drżały jej wargi. W ogóle cała drżała.
- Jestem Toushirou. A to jest od teraz twój pokój. Przyniosłem ci książkę. – wiedział jak należy postępować z nowymi, spośród całej grupy najmniej przypominał wampira. Dlatego zajmował się tresurą nowych.
- Przyszedłeś mnie zabić?
- Nie.
- To dlaczego nosisz miecz na plecach?
- Bo wiosło mi ukradli.
Po chwili zastanowienia dziewczyna parsknęła śmiechem. Shirou uśmiechnął się przyjaźnie.
- Żebyś się nie nudziła – podał jej książkę. Na okładce ział tytuł „Ja – Wampir” – To komedia, wbrew tytułowi.
- Dzięki.
-Masz ochotę? – wyjął zza pleców jabłko.
- Nie, dziękuję.
- To pierwsza rzecz, jaką musisz o nas wiedzieć – powiedział, po czym wgryzł się w jabłko odsłaniając dwa, długie, śnieżnobiałe kły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz